Każdy naród ma prawo do samostanowienia, bez względu na to czy liczy 100 tys., 5000 tys., czy 1 300 tys. osób. Co do Tybetu możemy krzyczeć i wołać, a i tak nikt nas nie usłyszy, albo nie będzie chciał słyszeć. Tybet to nie Kosowo, któremu decyzja jednego mocarstwa dała niepodległość. Tybet to część Chin, potęgi w każdym rozumieniu tego słowa, politycznej, demograficznej, a zwłaszcza militarnej i ekonomicznej. Żadne państwo, oprócz oficjalnego potępienia [mam tu na myśli oklepane formułki dyplomatyczne] Pekinu za politykę reakcji względem Lhasy, nie zrobi nic.ChRL to zbyt ogromny i chłonny rynek zbytu, zbyt tania siła robocza by w imię kilkuset tysięcy Tybetańczyków z tego rezygnować. Los setek tysięcy nie przedkłada się na miliardy dolarów zarobku ze współpracy z Pekinem. Taka jest rzeczywistość.
w 1807 roku Napoleon dał Polakom "niepodległe" państwo we własnym, partykularnym interesie. Analogiczna sytuacja ma miejsce teraz i dotyczy Tybetu. Żadne państwo nie kiwnie palcem dopóty, dopóki nie dojrzy realnych korzyści z tego płynących.
Oczywiście można się tu powoływać na naszą narodową autopsję. Na opozycję, na Soliadrność, na Wałęsę. Ale to jest błędne koło. Zachód wspierając polską opozycję demokratyczną działał przeciwko ZSRR [bezinteresowności i troski o los Polaków tutaj także było niewiele]. Jednakże ówczesne ZSRR to nie dzisiejsze Chiny. Chiny nie izolują się, w przeciwieństwie do dawnego ZSRR, od Zachodu. Chiny są, ZSRR nie był, światowym potentatem gospodarczym. Chiny się ostentacyjnie nie zbroją i nie grożą bombami przy byle okazji. Kilka różnic, efekt diametralnie odmienny.
Dlatego nie uważam, aby którekolwiek z państw podjęło jeżeli nie radykalne, to przynajmniej stanowcze kroki przeciwko chińskiej polityce inwigilacji, reakcji i karabinu.
Tym bardziej zwykły człowiek świata nie zmieni.

Osobiście jestem "za" Tybetem. Życie w XXI wieku zobowiązuje mnie do przestrzegania zasady, że "każdy naród ma prawo do stanowienia o swoim losie". Skoro już w XVIII w. pogląd ten propagował Rousseau, to nie rozumiem czemu teraz, w 250 lat później, niektórzy tego nie akceptują i odmawiają narodom prawa samostanowienia?!

pozdrawiam :]